piątek, 18 lipca 2014

LITWA, ŁOTWA I ESTONIA ZA 60 ZŁ!

Może nie każdemu z nas marzy się podróż do krajów nadbałtyckich, ale gdybyście mieli okazje zwiedzić je płacąc za wszystkie przejazdy 60 zł..? Ja się skusiłam i zarezerwowałam już bilety. W podróż wyruszam 7. listopada :)

Kiedy opowiadałam znajomym, ile zapłaciłam za wszystkie przejazdy autokarem na trasach:
Poznań-Wilno
Wilno-Tallin
Tallin-Ryga
Ryga-Wilno
Wilno-Poznań
nie mogli mi uwierzyć. 60 zł? Przecież tyle wydaje się na jeden ciuch w sklepie, większy obiad dla rodziny albo cztery paczki fajek. Okazuje się, że za tą kwotę możemy także zwiedzić trzy stolice Europy i spędzić w nich prawie tydzień.

/gdzie tak tanio?

Wszystko za sprawą oferty przewoźnika Simple Express. Promocja polega na tym, że na każdy przejazd pierwsze 5 biletów jest w cenie 12 złotych. Niestety popyt na bilety jest bardzo duży i trzeba je rezerwować z dużym wyprzedzeniem, zazwyczaj półrocznym.
Bilety można rezerwować na stronie internetowej przewoźnika. Sam proces jest bardzo łatwy, wystarczy tylko poszukać odpowiednią dla siebie trasę (a jest naprawdę spory wybór, w ofercie jest m.in. Moskwa, Sankt Petersburg, Praga lub Berlin), wyznaczyć datę przejazdu i następnie wybrać bilety na odpowiednią godzinę. Zamawianie jest bardzo wygodne, ponieważ nie trzeba podawać wielu danych osobowych, a do tego gotowy bilet przychodzi od razu po zamówieniu na skrzynkę mailową.
Mogłoby się wydawać, że przewoźnik, który ma w swojej ofercie tak tanie bilety, jest podejrzany albo warunki jazdy nie są zbyt komfortowe. Nic z tych rzeczy. Simple Express jest aktualnie jednym z najlepszych przewoźników w Środkowej Europie, który jest coraz bardziej rozpoznawany na Zachodzie i który bardzo się rozwinął przez ostatnie pół roku. Niedawno przewoźnik dołączył do swojej oferty przejazdów przez Czechy, Białoruś i Ukrainę, zwiększyła się także dwukrotnie liczba miast w Polsce, z których można się wybrać w podróż z Simple Express.
Co do komfortu przejazdu – pamiętam, jak jeszcze pół roku temu wracałam na święta Bożego Narodzenia z Berlina do Poznania. Wtedy po raz pierwszy jechałam autobusem z SE i byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona. Fotele były bardzo wygodne, w dodatku skórzane i co najważniejsze nie jechało nim tak wiele ludzi (jak zazwyczaj w Polskim Busie). Dodatkową atrakcją były małe komputery dotykowe umieszczone na tyle każdego siedzenia, tak aby pasażer w trakcie podróży mógł zabić nudę i pooglądać jakiś film, posłuchać muzyki albo pograć w sudoku :)


Więc jak, jesteście już zdecydowani? Tanie bilety i wspaniała podróż czekają na Was :) Mam nadzieje, że skusicie się tak jak ja i przeżyjecie naprawdę fajne chwile w tych raczej nietypowych miejscach, które nie przyciągają zbyt wielu turystów, ale z pewnością mają swój niepowtarzalny klimat.

A pod koniec listopada możecie spodziewać się mojej relacji z wyprawy!


wtorek, 8 lipca 2014

Dobre, bo POLSKIE

Pamiętacie, jak w pierwszej notce pisałam, że pakuje się i wyruszam w kolejną podróż? To właśnie wtedy moja najlepsza przyjaciółka Julka zadzwoniła do mnie niespodziewanie i postawiła mnie przed faktem dokonanym – jedziemy do Warszawy. Jutro.

Oczywiście nie mogłam jej odmówić, tym bardziej, że zarezerwowała już miejsca w hotelu. Poza tym wyjazd był formą prezentu na moje urodziny. Mimo wszystko nie byłam zachwycona propozycją wyjazdu akurat do Warszawy. Do tego miasta szczególnie nie mam sentymentu, chociaż tak naprawdę nigdy go dokładnie nie zwiedziłam. Cóż, dajmy więc szanse Warszawie i zobaczmy co ma do zaoferowania.

Na początku muszę przyznać, że moja ocena Warszawy zapewne nie będzie obiektywna, ponieważ spędziłam tam wspaniały czas z Julką i starymi znajomymi z czasów studiów. To przede wszystkim ona zadbała o to, żeby przez cały wyjazd panowała wspaniała atmosfera.
Julka zdecydowała się zarezerwować pokój w hotelu pod Warszawą, w uroczej miejscowości Świecice. Hotel zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Był przede wszystkim bogato wyposażony, designerski, mogłyśmy w nim także skorzystać z ogródka letniego. Zostawiam Wam link, jeśli sami chcielibyście kiedyś się tam wybrać – naprawdę warto : ) http://hotelswiecice.pl/
Hotel był ulokowany około 10 km od Warszawy. My akurat wybrałyśmy się autem, więc dojazd do centrum Warszawy zajmował nam niecałe 20 minut (oczywiście, jeśli nie trafiłyśmy na korki ;) )
Pierwszym punktem wycieczki był Zamek Królewski, który prezentował się mniej więcej tak:




Sama budowla była ciekawa szczególnie pod względem architektonicznym, łączy bowiem różne style – barok, gotyk i klasycyzm. Poza tym miejsce to ma także bogatą historie, którą z pasją opowiedział nam przypadkowy turysta, który się do nas przyłączył podczas zwiedzania.

Następnie zwiedziłyśmy średniowieczne Stare Miasto, które urzekło nas przepięknymi kamieniczkami. Było to także miejsce tętniące życiem, w którym można było spotkać wielu obcokrajowców i i wypić kawę w klimatycznych kawiarniach.
Największe wrażenie jednak zrobiła na mnie Warszawa nocą. Osobiście uwielbiam podświetlone budynki i połączenie starych budowli z nowoczesną architekturą. Przejeżdżając ulicami Warszawy po północy miałam wrażenie, że naprawdę znajduje się w mieście z niebywałą historią, które do dziś jest jednym z najważniejszych miejsc w Europie.

Bardzo żałuje, że nie miałyśmy zbyt dużo czasu na zwiedzanie, nasz wyjazd trwał zaledwie dwa dni. W tym czasie skupiłyśmy się także na spotkaniu ze znajomymi, których nie widziałyśmy już ponad 3 lata. Mimo wszystko przekonałam się, że Warszawa wcale nie jest taka zła, jak mi się wydawało. Mogę chyba nieskromnie powiedzieć, że byłam już w wielu stolicach, nie tylko Europy, a porównując do nich Warszawę, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że stolica Polski znajduje się w moim TOP 5.

Niewątpliwie były to moje najlepsze urodziny, za które bardzo dziękuję Julce! Oby co raz więcej takich wyjazdów :)







czwartek, 3 lipca 2014

Dlaczego warto zobaczyć Mediolan?

Hej! Chcielibyście zwiedzić Mediolan za grosze? Nic prostszego! Wystarczy tylko codziennie śledzić strony tanich przewoźników (Wizzair lub Ryanair) i cierpliwie czekać na atrakcyjne ceny przelotów. Linie lotnicze zawsze obniżają ceny bez zapowiedzi, a kiedy już pojawią się tanie loty, bardzo szybko są wykupywane. Mi rok temu udało się zwiedzić Mediolan i Bergamo płacąc za loty niecałe 37 złotych. Jak widać - cierpliwość się opłaca : )
Niektóre linie lotnicze mają także w swojej ofercie stałe promocje. Przykładowo - jeśli jesteście studentami i zbierzecie co najmniej 11-osobową grupę, możecie liczyć na zniżkę w Wizzair wynoszącą 20% na każdy lot. 

A dlaczego warto polecieć akurat do Mediolanu? 

Mediolan niewątpliwie ma w sobie urok, pomimo tego, że jest ogromnym i dosyć zanieczyszczonym miastem. Oczywiście pierwsze miejsce na liście zabytków, które warto zobaczyć w Mediolanie, zajmuje Katedra. Na mnie szczerze mówiąc nie zrobiła ona zbyt dobrego wrażenia, być może przez wielką reklamę Samsunga, która była umieszczona na jednej z bocznych ścian. W ogóle całe stare miasto wygląda raczej karykaturalnie poprzez pomieszanie wszystkich stylów architektonicznych. Każdy budynek z osobna wyglądałby pięknie, wszystkie razem prezentowały się jednak niezbyt ciekawie. 




Mimo to w Mediolanie czuć naprawdę wspaniałą atmosferę. W hostelu, w którym zatrzymałam się na kilka dni, poznałam bardzo dużo młodych studentów z całej Europy - Francji, Szwecji, Portugalii, a także z Polski. Miałam wrażenie, że wszyscy ludzie, których mijałam codziennie na ulicy byli szczęśliwi i pełni energii,. Ta atmosfera udzieliła się również mnie :) Dlatego zawsze bardzo dobrze będę wspominać ten wyjazd i już nie mogę się doczekać kolejnej wizyty w tym mieście, bilety mam już zabukowane na sierpień tego roku. Tym razem jadę odwiedzić moją przyjaciółkę, która tam studiuje. 



PS. Jak już będziecie w Mediolanie polecam wybrać się do Bergamo. Jest to stare i bardzo urokliwe miasto, które (szczególnie nocą) wygląda przepięknie.



K.K.





wtorek, 1 lipca 2014

Gdzieś pomiędzy Europą a Azją

Jak już wcześniej obiecywałam, dzisiaj opisze dokładniej swoją podróż do Stambułu. Dowiecie się miedzy innymi jaki jest ulubiony przysmak Turków i jak poradzić sobie na tureckim targu :)


/ przylot na Ataturka.

kiedy po ośmiu godzinach podróży (zaliczając przesiadkę w Rzymie) dotarłam na Port Lotniczy im. Ataturka, w oczy od razu rzucił mi się turecki przepych. Turcy nie oszczędzają na niczym. Lotnisko to przypominało bardziej ogromne centrum handlowe, z pewnością największe, jakie dotychczas widziałam. Jeszcze większe wrażenie robił parking przed lotniskiem, na którym stało dosłownie tysiące (!) taksówek. Gdy w końcu znalazłam swoją taxi, którą zamawiałam tuż przed wylotem z Warszawy, ruszyłam w stronę  najstarszej dzielnicy w Stambule - Sultan Ahmed. 

/ Sultan Ahmed - dzielnica kontrastów

Hotel, w którym się zatrzymałam, znajdował się w Starym Mieście dosłownie 10 minut drogi od największego meczetu w Stambule. Szczerze mówiąc, po cenie, jaką zapłaciłam za zakwaterowanie, nie spodziewałam się najlepszych warunków. Zdziwiłam się jednak, kiedy zaprowadzono mnie do naprawdę ślicznego pokoju z dużym łóżkiem i świeżą pościelą. Najbardziej jednak podobała mi się winda, którą można było wjechać na sam dach hotelu, z którego było widać całą panoramę miasta. 
Niestety w oczy rzucał się także kontrast miedzy mieszkańcami starego miasta. Wychodząc na ulice z jednej strony można było ujrzeć luksusową restaurację, z drugiej zwykłych robotników siedzących w piwnicy i szyjących buty. Taki widok miałam wychodząc ze swojego hotelu: 



/ tureckie przysmaki 

Drugiego dnia, przed godziną 8:00 zostałam obudzona przez właściciela hotelu. Myślałam, że coś się stało, wydawał się być bardzo przejęty. Do tego w ogóle nie mówił po angielsku i nie mógł wytłumaczyć o co mu chodzi. Okazało się, że zostałam zaprowadzona na specjalną ucztę przygotowaną przez właścicieli, prawdopodobnie w nagrodę za to, że byłam wtedy jedynym klientem w hotelu ;) Jednak to, co zobaczyłam na stole przerosło moje oczekiwania. Przede wszystkim zwróciłam uwagę na "kwadratowe" cukierki, które wyglądały jak żelki posypane cukrem pudrem. Spróbowałam, nie polecam. Do tego dostałam także do spróbowania prażone kasztany, które są bardzo popularne w Turcji i jak potem się okazało, można je kupić w budkach porozstawianych w całym mieście. Herbatę natomiast zaserwowano mi w bardzo małej szklance przypominającej kieliszek. Od tego momentu kuchnia turecka nie kojarzy mi się tylko i wyłącznie z kebabem ;)


/ turecki bazar

Każdy, kto trafi do Stambułu, prędzej czy później znajdzie się na tureckim targu. Niestety nie każdy jest na to przygotowany. Turcy mają opracowane wiele strategii sprzedaży, które skutecznie sprawiają, że pieniądze po prostu uciekają turystom z portfela.
Ich pierwsza strategia działa na zasadzie „zostańmy przyjaciółmi”. Gdy tylko zbliżyłam się do jakiegoś stoiska, podchodził do mnie sprzedawca i pytał skąd jestem. Kiedy mówiłam, że z Polski, on wypowiadał wyuczone zdanie po polsku, albo śpiewał polską piosenkę, żeby pokazać, że zna mój język i kulturę. W tym momencie w mniemaniu Turka już zostaliśmy przyjaciółmi i mogliśmy zacząć się targować. Co ciekawe, chyba każdy szanujący się turecki kupiec jest przygotowany na każdą okoliczność i zna jakiekolwiek zdanie w każdym języku świata ;)
Turcy lubią pokazywać, że klient jest dla nich najważniejszy. Dlatego wiele razy można się również spotkać z ich drugą strategią - „specjalnie dla Ciebie”. Gdy tylko ktoś zainteresuje się jakimś przedmiotem, nie daj Boże go dotknie, Turek już stoi z boku i mówi: „normalnie, dla wszystkich innych to kosztuje 300 lirów, ale SPECJALNIE DLA CIEBIE, tylko w tej minucie, sprzedam Ci to za 150”. Uwierzcie mi, że ciężko odmówić Turkowi, kiedy przedstawia taką ofertę. Najlepiej jest w ogóle się nie targować i unikać jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. Kiedy zacząłeś dyskutować z Turkiem na temat ceny, już wiedz, że kupisz wszystko co on będzie chciał i na pewno będziesz stratny.


Cokolwiek by nie mówić o Turcji jedno jedno jest pewnie - to wspaniały kraj, który warto zwiedzić. Żałuje, że byłam tam tylko przez weekend, mam jednak nadzieje, że kiedyś jeszcze tam wrócę.


K.K.